03 marca 2011

Ulubiony sezon

by gpupdate.net
Osładzając sobie ostatnie tygodnie do GP Australii, opowiem dziś o moim ulubionym sezonie. Nie był to wcale ten niedawno zakończony, który przeszedł do historii jako najlepszy. Nie był to też ten z Buttonem i Brawn GP na czele. Nie myślę również o sezonie 2008 i jego niesamowitym, chociaż bardzo dla mnie wtedy bolesnym zakończeniem. Cofnijmy się do roku 2007...



W tamtych miesiącach zdarzyło się wiele niesamowitych rzeczy. Lewis Hamilton ledwie wkroczył do świata F1, a już wielu kierowców był skazanych na oglądanie tylnego spojlera jego bolidu. Towarzyszyły mu spektakularne wygrane i gorzkie porażki np. podczas GP Chin czy Brazylii. Robert Kubica przeżył nieprawdopodobny wypadek w Montrealu. Massa i Alonso stoczyli kontrowersyjny pojedynek podczas GP Europy. Później Brazylijczyk razem z Polakiem byli autorami już niemal legendarnego boju w GP Japonii, a Hiszpan sprzeczał się z własnym teamem. Mclaren i Ferrari spotkali się w sądzie, a afera spy-gate zapisała się na niechlubnych kartach historii F1. To tylko tyle, a może aż tyle i więcej zdarzyło w tamtym sezonie.

Wszystko jednak stanowiło tło w drodze na szczyt Kimiego Raikkonena. Przez cały rok Fin miewał wiele wzlotów i upadków. Mimo, że w ostatnich wyścigach odrobił sporą stratę do liderującego wtedy Hamiltona, to przed GP Brazylii nie był faworytem. Jedno było pewne: trzeci raz okazji na mistrzowski tytuł nie przepuści. W 2003 i 2005 roku musiał zadowolić się statusem vice mistrza, ale nie tym razem. Nie mógł stać sie współczesnym Sterlingiem Mossem. Strategia, jaką Ferrari objęło tamtego dnia, została przez wielu potępiona. Oni jednak nie mieli nic do stracenia. Tak, dopuścili się zakazanego wówczas TO, ale nie w tak radykalny sposób, jak podczas zeszłorocznego wyścigu o GP Niemiec i, co najważniejsze, w zupełnie innym momencie sezonu. Massa, który startował z PP i prowadził przez większość dystansu, musiał przełknąć gorycz porażki za rzecz swojego zespołowego kolegi. Wygrali o włos. W klasyfikacji konstruktorów sprawa była oczywista (dyskwalifikacja Mclarena), ale mistrzostwo Raikkonena wahało się przecież do ostatniej chwili! Ryzyko się opłaciło. Kimi na stałe wpisał się do historii Formuły 1.

"The best driver doesn’t always win the championship. But this year he just might" -M.Hughes

Tamten dzień pozostanie jednym z najpiękniejszy od początku mojej przygody z F1. Ulubiony kierowca z najważniejszym trofeum zdobytym w historycznym pojedynku. A tamten sezon? Jest dla mnie niezaprzeczalnym numerem 1! I chyba długo będę musiała czekać, by móc znów poczuć takie emocje. Formuła 1 jest jednak tak nieprzewidywalnym sportem, że absolutnie wszystko może się zdarzyć...





A który sezon jest Waszym faworytem? Czekam na opinie! ;)

10 komentarzy:

  1. 2008. Bez dwóch zdań, dla mnie wygrywa. W tym roku zakochałam się w F1. Hah, pamiętam, ze ogladałam z dziadkiem i za każdym razem gdy się odezwał, uciszałam Go.;D

    OdpowiedzUsuń
  2. 2010 jest moim faworytem. Wyrównana walka do samego końca i szalony ostatni wyścig. Obawiam się, że 2011 może być jeszcze lepszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sezon 2010 obfitował w wiele ciekawych wydarzeń, ale i tak najlepsze i nieoczekiwane zakończenie sezonu było w Brazylii w 2008 r.

    OdpowiedzUsuń
  4. zdecydowanie 1994 i 1995 najlepsze ściganie w F1 jakie pamiętam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. @pawelf1 ja wtedy ledwo co z pieluch wyrosłam ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Sezonu 2007 jakoś za bardzo nie pamiętam,dlatego być może,że nie każdy wyścig było mi dane obejrzeć.
    Który sezon jest dla mnie faworytem?hm..po głębszym zastanowieniu wachając się między 2008 i 2009.Wybieram 2008.Szkoda tylko,że wtedy jednak mój faworyt czyli Massa nie zdobył mistrzostwa tylko Hamilton

    Pozdrawiam
    Agnes
    (f1rox-agnes)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowa nota na iamlewis4real.blog.onet.pl, serdecznie zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, ten sezon by piękny. Dla mnie podwójnie, gdyż od tego sezonu natrafiłam na F1 w moim telewizorze xD Ja za swój ulubiony dotychczas sezon uważam zeszłoroczny z wiadomych dla wszystkich przyczyn :)

    I nie, Ewell nie zapomniała o twoim blogu, zawsze wchodzę i czytam, tle że jakoś brak mi czasu na napisanie czegokolwiek (bo w tym czasie siedzę na fejsie xDD)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Ewell, wiem, wiem. Na fejsie często mi coś lajkujesz ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. 2010, bo od tego sezonu zaczęłam się tak w pełni pasjonować Formułą :)

    Caroline

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany lub nie posiadasz swojej strony wybierz z listy opcję [Anonimowy]