Mistrzostwo świata konstruktorów i kierowców już dawno rozstrzygnięte. Sytuacja ta odbiera ostatnim wyścigom poklask, ale rywalizację warto śledzić dalej.
Nim sezon się rozpoczął, już wyczuwalna była znacząca przewaga zespołu spod znaku czerwonego byka. Któż jednak spodziewał się, że najciekawsza "zabawa" zakończy się w chwili, gdy do finiszu droga nadal daleka?
Jak mawiają klasycy, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ostatnie wyścigi w roku zawsze przyprawiały mnie o spore nerwy. Tym razem mogę ze spokojem patrzeć na rywalizację. Nie żeby losy drugiego i trzeciego miejsca były mi obojętne, ale jak ktoś kiedyś stwierdził, za kilka lat nikt nie będzie pamiętał tych, którzy stali na niższych stopniach podium. Historia jest bezlitosna dla przegranych.
Tym razem, bez wątpienia, warto będzie zapamiętać owych "przegranych". "Przegranych", bo dla publiczności to oni są właśnie najlepsi, mistrzowie rozgrywki taktycznej, stalowych nerwów i podejmowania ryzyka, gdy przychodzi na to odpowiedni moment. Oni nadal walczą.
Kto jest Waszym faworytem do tytuły (nie)mistrza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany lub nie posiadasz swojej strony wybierz z listy opcję [Anonimowy]