![]() |
Nina i Nelson Piquet |
Nadszedł czas na zapowiadany polski akcent. Postać, o której mam dziś przyjemność pisać, była swego czasu bardzo znana w świecie F1. Dziś w internecie można o niej znaleźć jedynie zdawkowe informacje. Jednak nie ma się co dziwić -30 lat temu ten sport nie był w Polsce zbyt popularny... Panie i Panowie, przedstawiam Wam Ninę Lengyel!
Nie ukrywam, że postać Niny odkryłam całkiem niedawno, podczas tegorocznej zimy. Nie stało się to jednak tak, jak zawsze, gdy szukam kolejnej kobiety do opisania. Miałam kiedyś okazję zapytać Mikołaja Sokoła (tak, tego Mikołaja Sokoła) w jaki sposób zainteresował się F1....
M. Sokół: W sumie z przypadku. Jedną z pierwszych książek, jakie przeczytałem była "Formuła 1 - legenda i rzeczywistość". Miałem z 8 lat i tak już zostało - w sensie, że nie 8 lat zostało, tylko zainteresowanie tym sportem.
Szybko zaczęłam szukać informacji o wspomnianej książce i jej autorce. Tak, jest nią Nina Lengyel. Jednak informacji o niej wszędzie jak na lekarstwo. Wtedy na jednym z portali aukcyjnych za 1zł (słownie: jeden polski złoty) znalazłam to:
Niedługo potem weszłam w posiadanie owej pozycji. Książka opisuje realia Formuły 1 lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Jest napisana bardzo przystępnie, trochę "po basku" i została opatrzona wieloma ilustracjami. O Lengyel jednak nadal nie dostarcza zbyt wielu informacji i pozostaje mi jedynie przytoczyć jej krótki opis autorstwa Jerzego Metelskieg, który mieści się na tylnej stronie okładki:
![]() |
Z Didierem Pironim |
"Ninę Lengyel, Polkę mieszkającą w Genewie, zna wiele osób ze światka wyścigów samochodowych -kierowcy, szefowie ekip, sponsorzy, korespondenci największych agencji prasowych i stacji telewizyjno -radiowych. Jest jedną z nielicznych dziennikarek należących do IRPA (International Racing Press Association) czyli wąskiej międzynarodowej grupy komentatorów prasowych i radiowo -telewizyjnych, fotoreporterów, filmowców -towarzyszących wędrownej trupie ścigantów. Legitymacja IRPA uprawnia do swobodnego poruszania się po terenie wyścigów, zapewnia pierwszeństwo w otrzymywaniu najświeższych informacji. Do zamkniętego światka Formuły 1 udało jej się wcisnąć przypadkowo. Przed wielu laty mąż Niny, genewski korespondent dużej prasowej agencji brazylijskiego "O Globo", otrzymał polecenie przeprowadzenia wywiadu z bożyszczem torów -Emersonem Fittipaldim. Kierowca mieszkał już wówczas w Szwajcarii. Znajomość, a potem przyjaźń ze słynnym "Fitti" spowodowała, że Ninę coraz częściej można było spotkać na europejskich i zamorskich torach wyścigowych. Minęło jednak wiele miesięcy zanim udało się Autorce rozwikłać wszystkie zagadki, prawa i obyczaje rządzące tym fascynującym sportem. Debiutowała w tygodniku "Motor" w 1974r. wywiadem z matką Fittipaldiego. Dziś Nina należy do grona najlepszych znawców Formuły 1, o czym mogli się przekonać czytelnicy "Motoru", "Kulis", "Sztandaru Młodych" czy "Przeglądu sportowego, Regularnie ukazywały się w tych czasopismach reportaże z najciekawszych imprez, podpisane jej nazwiskiem".
![]() |
Nina i Jacques Laffite |
![]() |
Z Rene Arnoux'em |
"Gdy nie byłam jeszcze w tematyce Grand Prix specjalnie zorientowana, wydawało mi się, że MISTRZ ŚWIATA to swego rodzaju "superman". Zaś dziennikarze, którzy poufale poklepują go po ramieniu również nie są zwykłymi zjadaczami chleba. Z biegiem czasu ten mi rozwiał się [...]. Żywię nadzieję, ze wielu świeżo upieczonych miłośników wyścigów Formuły 1 w Polsce, którzy dzięki telewizji zawarli już wstępną znajomość z tym sportem, chętnie przeczyta, gdzie przebywają bolidy pomiędzy poszczególnymi wyścigami, co w tym czasie robią kierowcy, po co stosowane są aerodynamiczne płaty dociskowe. A przede wszystkim -dowiedzą się jak niebezpieczny jest zawód kierowcy Grand Prix i jak trudno dostać się do tego Olimpu automobilizmu".
![]() |
John Watson ocenia trening |
Tak mnie zachęciłaś to książką,że aż jutro lecę jej szukać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnes ;)
(f1rox-agnes)
Faktcznie nigdy o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się o niej nie mówi, bo mamy się kim chwalić.
Pozdrawiam
[sport-calym-zyciem]
Świetna notka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Serdecznie zapraszam na podsumowanie Grand Prix Węgier!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Mimo że baaardzo rzadko komentuję Twojego bloga, teraz nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać. Podziwiam Cię, bo widać, że wkładasz w tego bloga całe serce... że aż czasami Ci zazdroszczę. Przyznam, że bardzo żałuję, że nie znam Cię osobiście. Tacy pasjonaci F1 jak Ty (wybacz za określenie, ale nie mam zamiaru Cię urazić) są jak dinozaury - powoli już wyginają. Dziękuję Ci za Formułę Kobiet, za każdą relację z większej imprezy, bo Ty, Twój styl pisania i Twój blog sprawiają, że mogę poczuć klimat Formuły 1 z lat 80. czy zapach palonej gumy z relacji Verva Street Racing. Wybacz za tak chaotyczny i dziwny komentarz, no ale nie mogłam. Jeszcze raz: DZIĘKI. I z niecierpliwością czekam na dalszą Formułę Kobiet.
OdpowiedzUsuńKlienka_ (:
Dziękuję bardzo! Naprawdę cieszę się, że tak myślisz. Cieszę się, że mam takich czytelników jak Ty, bo to sprawia, że jeszcze bardziej chce się pisać. Naprawdę dziękuję ;) To niezwykłe, że dzięki mnie ktoś może poczuć motosport chociaż odrobinkę mocniej ;)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że wolę kilkakrotnie przeczytać Twoją notkę niż wchodzić na inne blogi. Nie chcę obrażać innych bloggerów, ani się podlizywać :), ale odnoszę wrażenie, że żaden 'formułowy' blog nie jest tak profesjonalnie prowadzony, jak Twój. Większość notek na takich blogach to kopiuj-wklej z innej strony poświęconej F1. A jeśli już jakiś blogger próbuje podzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi - to zazwyczaj - robi to chaotycznie. (Wiem, że o chaosie nie powinnam się wypowiadać, bo same moje komentarze pozostawiają wiele do życzenia; są nieskładne, niespójne, ale o tej porze ciężko mi napisać cokolwiek z sensem.) A od F1-show bije taka pasja, profesjonalizm, co naprawdę cenię i podziwiam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę spełnienia wszystkich marzeń związanych z F1 i sukcesów - zarówno tych blogowych, jak i osobistych.
Klienka_ (:
Margo, kiedy kolejny artykuł z serii Formuła kobiet? Już nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola
Witam... mam obie ksiązki które były wydane czyli z 84 i 89r. z dodanymi kilkoma następnymi sezonami, zakupiłem je jeszcze w latach 80tych :)... czy ktoś wie czy jest jeszcze jakaś publikacja p. Niny??
OdpowiedzUsuń"Rok McLarena" osezonie 1984 i " Nareszcie Alain Prost" o sezonie 1985
UsuńWitam serdecznie, trafiłem na ten wpis, bo też zastanawiam się co sie dzieje z Panią Lengyel, czy żyje i co porabia... Jej obie książki także posiadam, również sezon 1985 w formie zeszytu. Te pozycje, szczególnie pierwsze wydanie zawładnęło moją wyobrażnią totalnie, nawet pisałem na temat tej książki pracę z polskiego na egzaminie wstępnym do liceum w 1988 roku :-) Komisja stwierdziła, że wybrałem nietypowy temat ;-) Rzeczywiście w tamtych latach pozycja była nioceniona i jedyna. Wzrokiem pożerało się beznadziejnej jakości fotki, ale szczesie było niesamowite. Od tamtego czasu kocham Formułe1. Gratuluję bloga, będę zaglądał :-) Pozdrawiam Robert z Poznania
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie miałem pojęcia o istnieniu tej pani ;p
OdpowiedzUsuńI ja należę do osób, które zastanawiają się jakie były losy Niny Lengyel po wydaniu tej świetnej książki. Posiadam dwa wydania jej: to, którego okładka jest tutaj prezentowana oraz nowsze, w żółtej okładce, które obejmuje lata do 1985 bodajże. Książka zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że na niej oparłem moją pracę wstępną z języka polskiego podczas egzaminu wstępnego do liceum w Nakle nad Notecią, wprawiając w zdumienie komisję ;-) Lata, które obejmuje książka uważam za najwspanialsze w historii Formuły 1...
OdpowiedzUsuńwitam. tak jak redaktor m.sokół przeczytałem legenda i rzeczywistośc pózniej nareście alan prost brakowało mi wyników z poszczególnych gp postanowiłem napisać do niny adres zdobyłem z wydawnictwa sport i turystyka początki lat 80 napisałem po polsku i odpisała podając wszystkie dane o które prosiłem w ojczystym języku i podziękowała że na polskiej wsi interesują się formułą 1 to był jej pierwszy list z kraju od kibica pozdrawiam marek pałuki
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że teraz można na próżno szukać jakiejkolwiek informacji o autorce :(
Usuńo ile dobrze pamiętam to Nina nie przypadkowo miała węgierskie nazwisko (Lengyel to chyba Polak po węgiersku). jej mąż był Węgrem, który stworzył węgierskie GP na Hungaroringu. a edukację Formuły 1 zaczynałem tak jak Sokół od tej książki i byłem ciut starszy bo w 1982 to już mi dycha stuknęła
OdpowiedzUsuńCyba tak to było jak napisałeś właśnie...
UsuńCzytałem tą książkę 35 lat temu...Lengyel po węgiersku znaczy Polak
OdpowiedzUsuńJakoś tak z głupia frant dzisiaj mój mózg przywołał mi nazwisko i postać tej Pani.Znałem ją z polskiej telewizji gdzie w latach bodajże 80-tych wraz redaktorem Pachem wspólnie komentowali nowość jaką były wyścigi F1.Do dzisiaj mam w pamięci jej charakterystyczny głos.Na wszystkich robiła wrażenie jej znajomość realiów tej branży jakże odległej od ówczesnych krajowych realiów...
OdpowiedzUsuńhttps://www.acanu.ch/janos-lengyel.html
OdpowiedzUsuńNina Lengyel zmarła w Vernier 6 czerwca 2004 roku, chyba bezpotomnie, bo cały majątek został przekazany Hospicjum i genewskim placówkom medycznym.
OdpowiedzUsuńUrodziła sie jako Nina Maksimow w Warszawie 11 stycznia 1936 roku. Jej mąż Jonas Lengyel brazylijski dziennikarz urodzony na Węgrzech zmarł na zawał serca w 1986 , pierwszy miał w czasie pierwszego GP Węgier, ale przeżył, niestety wkrótce miał drugi
Dzięki za ten wpis, mam wszystkie jej książki.Chyba kochała wyścigi. R.I.P.
OdpowiedzUsuń