Button #2, Vettel #1, Heidfeld #3 |
Nie było wielkiego deszczu ani potężnej kraksy na powitanie. Były niespodzianki, emocje, kontrowersje, prawdziwe ściganie i... znowu Vettel. Wielkich wygranych oraz wielkich przegranych wyścigu o GP Malezji widać gołym okiem.
Wygrani
Najlepsi okazali się Ci, którzy przez większość czasu byli niewidoczni, ale równi, spokojni, a przede wszystkim skuteczni. W tym szlachetnym gronie znajdują się: Jenson Button (w końcu mogłam nacieszyć oczy jego obecnością na podium) spychający Hamiltona z piedestału, co od tej chwili czyni go pretendentem do złamania skrzydeł Red Bulla; Sebastian Vettel, którego dominacja zaczyna mnie dobijać, jednocześnie coraz mocniej utwierdzać w przekonaniu, że mamy do czynienia z mistrzem... wygrywania z PP; Heidfeld, który po widowiskowym starcie spłacił swój dług wdzięczności dla Renault oraz... werble.... Heikki Kovalainen. Bez żartów. Fin zaimponował mi wczoraj swoją jazdą. W końcu wyścigu utrzymywał tempo bolidów Toro Rosso, co świadczy o ogromnym, systematycznym postępie Teamu Lotus. Trzeba czasem sprawdzić co dzieje się w innych rejonach stawki, niż czołówka.
I... olaboga! Massie było dane doświadczyć ukończenia wyścigu przed Alonoso!
Przegrani
W tym momencie pragnę rozgryźć tajemnicę 'lotu do nikąd' w wykonaniu Witalija "The Flying Russian" Pietrowa -jutro mija 50 lat od pierwszego w historii załogowego lotu w kosmos w wykonaniu jego rodaka, Jurija Gagarina. Zapewne nasz przyjaciel zza wschodniej granicy chciał swym wyczynem uczcić niebywałą rocznicę. Bez względu na to, jakimi szlachetnymi pobudkami kierował się Pietrow, jestem zmuszona zaliczyć go do grona przegranych i mieć nadzieję, że wczorajszy popis nie jest zapowiedzą jego powrotu do 'formy'.
Do poległych bezsprzecznie trafiają Alonso i Hamilton. Nie chcę roztrząsać czy ukaranie ich było prawidłową decyzją. Hiszpan (zdaniem Andrzeja B. pewnie przypomniał sobie stosunki z dawnym kolegą z zespołu i ze złości zapomniał wcisnąć hamulec) i Brytyjczyk na swojej kolizji i tak więcej stracili niż zyskali, więc można powiedzieć, że Matka Formułowa pokarała ich na swój sposób. Lewis został ukarany za zmianę linii jazdy, chociaż w tym wyścigu nie rzucało się to w oczy tak, jak zeszłoroczna obrona przed Pietrowem, za którą kary nie zobaczył. Kierowcy Mclarena pragnę mimo wszystko pogratulować niesamowitego wyprzedzenia Schumachera i Buemiego podczas jednego manewru. Całość wprawiła mnie w osłupienie i przyprawiła o dobry nastrój na pół dnia.
Przykro mi patrzeć na kolejny dziwny wyścig Webbera. Po prostu nie mogę zrozumieć, że gdy u Vettela wszystko jest na cacy, u Australijczyka dzieją się nieprawdopodobne rzeczy. Z dnia na dzień coraz mniej chce mi się wierzyć, że to wszystko jest dziełem przypadku, a z drugiej, czy Red Bull mógłby się posunąć aż do tego stopnia, by pokazać kto w teamie jest numerem 1?
Wiem, że tych, którzy wczorajszy wyścig nie poszedł najlepiej można wymienić więcej, ale pragnę zauważyć, że właśnie Pietrow, Alonso, Hamilton i Webber mieli wczoraj najwięcej do stracenia. Mam tylko nadzieję, że żaden z nich nie będzie musiał już niedługo zanucić pod nosem: "Zabili nas kpiarze szyderczą krytyką".
W ogólnym ujęciu, tegoroczne GP Malezji należało do wyścigów z serii tych ciekawszych. Wierzę, że będzie nam dane obejrzeć jeszcze kilka takich, a nawet lepszych. Tylko błagam, niech realizatorzy transmisji sumienniej wykonują swoją pracę!
Kolejny wyścigowy weekend rozpoczyna się już za kilka dni, więc zespoły nie mają zbyt dużo czasu na poprawki. Zeszłoroczne GP Chin przyniosło sporo nieoczekiwanych rozwiązań. Jak będzie tym razem?
I... olaboga! Massie było dane doświadczyć ukończenia wyścigu przed Alonoso!
Czy Button jest gotów, by pokonać Vettela? |
Przegrani
W tym momencie pragnę rozgryźć tajemnicę 'lotu do nikąd' w wykonaniu Witalija "The Flying Russian" Pietrowa -jutro mija 50 lat od pierwszego w historii załogowego lotu w kosmos w wykonaniu jego rodaka, Jurija Gagarina. Zapewne nasz przyjaciel zza wschodniej granicy chciał swym wyczynem uczcić niebywałą rocznicę. Bez względu na to, jakimi szlachetnymi pobudkami kierował się Pietrow, jestem zmuszona zaliczyć go do grona przegranych i mieć nadzieję, że wczorajszy popis nie jest zapowiedzą jego powrotu do 'formy'.
Do poległych bezsprzecznie trafiają Alonso i Hamilton. Nie chcę roztrząsać czy ukaranie ich było prawidłową decyzją. Hiszpan (zdaniem Andrzeja B. pewnie przypomniał sobie stosunki z dawnym kolegą z zespołu i ze złości zapomniał wcisnąć hamulec) i Brytyjczyk na swojej kolizji i tak więcej stracili niż zyskali, więc można powiedzieć, że Matka Formułowa pokarała ich na swój sposób. Lewis został ukarany za zmianę linii jazdy, chociaż w tym wyścigu nie rzucało się to w oczy tak, jak zeszłoroczna obrona przed Pietrowem, za którą kary nie zobaczył. Kierowcy Mclarena pragnę mimo wszystko pogratulować niesamowitego wyprzedzenia Schumachera i Buemiego podczas jednego manewru. Całość wprawiła mnie w osłupienie i przyprawiła o dobry nastrój na pół dnia.
Przykro mi patrzeć na kolejny dziwny wyścig Webbera. Po prostu nie mogę zrozumieć, że gdy u Vettela wszystko jest na cacy, u Australijczyka dzieją się nieprawdopodobne rzeczy. Z dnia na dzień coraz mniej chce mi się wierzyć, że to wszystko jest dziełem przypadku, a z drugiej, czy Red Bull mógłby się posunąć aż do tego stopnia, by pokazać kto w teamie jest numerem 1?
Wiem, że tych, którzy wczorajszy wyścig nie poszedł najlepiej można wymienić więcej, ale pragnę zauważyć, że właśnie Pietrow, Alonso, Hamilton i Webber mieli wczoraj najwięcej do stracenia. Mam tylko nadzieję, że żaden z nich nie będzie musiał już niedługo zanucić pod nosem: "Zabili nas kpiarze szyderczą krytyką".
Pietrow efektownie zwieńczył swój wyścigowy weekend. |
W ogólnym ujęciu, tegoroczne GP Malezji należało do wyścigów z serii tych ciekawszych. Wierzę, że będzie nam dane obejrzeć jeszcze kilka takich, a nawet lepszych. Tylko błagam, niech realizatorzy transmisji sumienniej wykonują swoją pracę!
Kolejny wyścigowy weekend rozpoczyna się już za kilka dni, więc zespoły nie mają zbyt dużo czasu na poprawki. Zeszłoroczne GP Chin przyniosło sporo nieoczekiwanych rozwiązań. Jak będzie tym razem?
zdjęcia: lotusrenaultgp.com, vodafonemclarenmercedesmediacentre.com
Jak dla mnie wyścig taki sobie. :)
OdpowiedzUsuńWidywało się lepsze, szczególnie, że Malezja często potrafiła wszytskich zaskoczyć.
Marzy mi się wyśig podobny do tego sprzed roku w Australii. Kwintensencja całej Formuły 1 w połączeniu z deszczem. Magia. :)
Pozdrawiam. :*
Zapraszam na nowy rozdział. [f1syndrome.blog.onet.pl]
MONxCHERI
Był to ciekawy wyścig, głownie za sprawą dużej ilości pit stopów (opony Pirelli działają chyba zgodnie z planem), ale wyniki nie były już tak dobre... Oby w Chinach do tej interesującej walki dołączyła pozytywna tabela wyników. No i deszczyk mógłby w końcu popadać.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia - z jednej strony było ciekawie, bo dużo wyprzedzania i zmian sytuacji, a z drugiej przez to, że właśnie tyle jest tak naprawdę sztucznych (DRS + KERS) wyprzedzeń i zamieszania z oponami, to wyścig staje się nieczytelny - czasem nie mogłam się połapać, kto z kim walczy o pozycję (i nie mam na myśli walki bezpośredniej na torze, ale ostateczną kolejność na mecie). Niby więc było fajnie, ale granica między rozrywką a chaosem została lekko przekroczona...
OdpowiedzUsuńCo do kar dla Hamiltona i Alonso mam na ten temat bardzo zdecydowane zdanie - uważam, że były niesłuszne (obie) i stworzyły niebezpieczny precedens - teraz powinni chyba analizować każdy mały incydent, jeśli chcą być wiarygodni i konsekwentni.
No i nic mnie nie przekona do Vettela i jego palca.
U mnie też w końcu pojawiło się podsumowanie:
http://babsko-sportowo.blogspot.com/
Osobiście także zaczyna mnie troche nudzić to zdobywanie PP i sumienne dowożenie go do mety przez Vettela. Oczywiście, że lubię gdy wygrywa ale wolałabym zobaczyć jakąś walkę między nim a innym kierowcą o pierwsze miejsce. Więcej walki!
OdpowiedzUsuńWyścig faktycznie nie poskąpił nam emocji. Sądzę, że kara 20s dla Alonso i Hamiltona była nie słuszna. Osobiście zaliczyłabym konsekwencje ich walki jako incedent wyścigowy.
Trochę szkoda mi Pietrowa zwłaszcza, że poprzedni wyścig był tak udany. No ale cóż, takie są wyścigi.
Zapraszam do mnie na nowe notki. Podsumowanie postaram się dodać dziś wieczorem albo jutro :)
Pozdrawiam!
Faktycznie domacja Vettela jest naprawdę wielka ale wolałabym aby Sebastian wygrał walcząc podczas wyścigu :) Jak narazie te wyścigi są trochę nudne w jego wykonaniu. No ale cóż na to możemy. Red Bull zbudował najszybszy samochód. :)
OdpowiedzUsuńMimo wszytsko czuję, że na jutrzejszym podium znów stanie Vettel. Nie wiem tylko na jakim stopniu :P:)