05 czerwca 2011

GP Monako: wyścig

Tak emocjonującego wyścigu nie było nam dane zobaczyć już dawno. Ponad 2h pełne zwrotów akcji, dramatów i kontrowersji. Hazard i ryzyko, które niektórym się opłaciły, a innym po prostu dopisało szczęście. Właśnie dlatego kochamy moment, w którym Olimp Automobilizmu gości na ulicach Monte Carlo!



Naprawdę nie chcę się powtarzać, ale stwierdzenie "jakby się wyścig nie potoczył, Vettel i tak wygra" stanie się chyba sztandarowym hasłem tego sezonu. Niemiec wygrał zeszłotygodniowy wyścig mimo przeciwności losu, chociaż tym razem od porażki dzielił go tylko krok. Bardzo liczyłam na wygraną Buttona, ale pozostało mi obejść się smakiem. Cieszę się jednak, że pierwszy raz od długiego czasu (nie licząc sezonu 2008 -deszcz) wyścig w Monako był tak bardzo emocjonujący.

Walczyli dzielnie, ale tor w Monako okazał się łaskawszy dla ich największego rywala.


W zeszłym tygodniu zaczęłam pracę i trochę ciężko u mnie z czasem na blogowanie. Oczywiście następna Formuła Kobiet pojawi się bez problemu, ale z pozostałymi sprawami zapewne wstrzymam się na jakiś czas.

Bywajcie! ;)

1 komentarz:

  1. Ja nie ukrywam,że liczyłam na Alonso,chociaż na Buttona też.W ogóle dla mnie ostatnio stało się ważne,aby w ogóle ktoś Vettela pokonał,a już kto to się dla mnie już nie liczy ;]
    Pozdrawiam
    Agnes
    PS.Życzę powodzenia w nowej pracy i mam nadzieje,że poza pracą czas na pisanie też znajdziesz :P

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany lub nie posiadasz swojej strony wybierz z listy opcję [Anonimowy]