29 marca 2011

Formuła 1 dla laików

dailymail.co.uk
Jak przekonać kogoś, kto o F1 nie ma zielonego pojęcia, by chociaż raz obejrzał wyścig od startu do mety? W jaki sposób zrobić z 'niedzielnego oglądacza' prawdziwego pasjonata? Czy jest to w ogóle możliwe w czasach, gdy oglądalność F1 w Polsce spadła o połowę?




Pomysł utworzenia tego wpisu chodził mi po głowie już od dawna. Początkowo miał mieć formę całkiem humorystyczną, o czym przekonacie się z poniższych materiałami audio i video. Coś mnie jednak tknęło, bo problem, który zmierzam przedstawić jest zdecydowanie większy. Na portalu F1zone ukazał się wpis prezentujący dane o drastycznym spadku zainteresowania Formułą 1. Pierwszy wyścig tego sezonu oglądało zaledwie 948 831 osób (rok 2010: 1 83mln, rok 2009: 2,83mln, rekord oglądalności w Polsce -GP Bahrajnu 2008: 3,9mln). Wyniki te świadczą o tym, że Robert Kubica znacząco spopularyzował F1 w Polsce, ale wraz z  jego absencją, trend na ten sport maleje. To kolejne potwierdzenie faktu, że Polacy lubią kibicować tylko sezonowo lub w przypadku sukcesów odnoszonych przez naszych rodaków.

Zmieniło się też nastawienie naszych mediów. W wielu gazetach nie było nawet wzmianki o rozpoczynającym się sezonie, Polsat zdecydowanie rzadziej puszczał zapowiedź wyścigu (osobiście nie widziałam żadnej), a w radiu już nawet nie podają wyników treningów, tak, jak to było do tej pory.

Czy w czasach, gdy oglądalność F1 w Polsce znacząco spada, a Ci, którzy jeszcze nie odeszli od telewizorów stwierdzają, że jest nudniej lub zadają sobie pytanie "Co byłoby gdyby Kubica...?", możliwe jest, by zahamować ten proces?
Sposoby na to starał się w swoich felietonach znaleźć Tomasz Olbratowski. Proszę, nie bierzcie jego pomysłów na serio!!! Chociaż wydaje mi się, że gdyby nawet wprowadzono jego propozycje, np. wyścigi w workach, skrzyżowania z maksymalną ilością znaków drogowych i świateł, rozliczanie się z podatków w czasie pit-stopów, to i tak jedynym czynnikiem, który znów wszystkich przyciągnie przed telewizory jest... powrót Kubicy.






Czy kiedykolwiek udało Wam się zarazić kogoś pasją do Formuły 1? Czy aktualnie jest możliwe, by laika zainteresować tym pięknym sportem? Na pewno tak. Potrzebne są do tego logiczne argumenty i otwarta postawa, a przede wszystkim cierpliwość. Wszak nie każdy pochłonął historię F1 w ciągu jednego wieczoru!
Jak nie przekonywać kogoś do swojej pasji, pokazuje poniższa animacja (nie ukrywam jednak, że przedstawiona rozmowa jest, z mojego doświadczenia, niczym z życia wyjęta -mam na myśli postawę słuchacza):



Sezonowi kibice i fani sukcesu to określenia, które są całkiem adekwatne dla tych, którzy w tym roku F1 sobie odpuszczają. Bardzo się cieszę, że ci, którzy tu zaglądają, nie należą do owej grupy ;)

Czy Waszym zdaniem istnieje jakaś recepta na zaistniałą sytuację? Z drugiej strony, może to jednak lepiej, bo oddzieliło się ziarno od plewu...?

10 komentarzy:

  1. Takiego spadku popularności można się było spodziewać. tacy są Polacy: wygrywa - jest super, wspaniały, przegra - wstyd mi, że jestem polakiem, nie nadaje się do tego. Myślę, że nie ma sensu takich ludzi ciągnąć do F1. Wiadomo przynajmniej, że ci co oglądają to są prawdziwymi fanami.
    Taka dygresja co do polaków: Małysza nie ma, oglądalność skoków poleci w dół, choć pewnie nie tak drastycznie ponieważ w przeciwieństwie do F1 - trochę tych skoczków jednak mamy, a Kubica jest jeden.

    Jak wiele osób zaczęłam oglądać F1 kiedy był w niej Kubica. Możliwe, że nigdy bym nie odkryła jej, gdyby nie on, albo stało by się to nie dawno, a nie jak miałam te 9 lat. Myślałam kiedyś co by było, gdyby za kilka lat Kubica zakończył karierę, jakby było z tą F1 w Polsce, a tydzień później był ten wypadek i wszystko się sprawdziło.

    Mi się udało zachęcić moją przyjaciółkę, Weronikę do F1, nawet na treningi przed swoim pierwszym w życiu GP o 2:30 wstawała.
    Jeszcze w grudniu było "Nie interesuje mnie żadna F1 i Kubica, przestań o tym gadać". Przekonało ją chyba moje gadanie przez 6 h w Sylwestra o F1 i przysyłanie jej filmików. A "chyba zacznę to oglądać" usłyszałam jak jej wysłałam demotywatora, ze F1 to jest jedyny program na Polsacie - blisko 2 h bez reklam :D Tak, więc potrafiłyśmy przez 3 h w autobusie oglądać filmiki z F1 6.02, by na miejscu dowiedzieć się, że jej pierwszy sezon będzie bez RK i myślę, że jej będzie przez to lepiej, bo nie odczuwa tej pustki. Przerzuciła się, normalnie przeciwko mnie, na kibicowanie Vettelowi i RBR :d

    Przepraszam, ze się tak rozpisałam, ale coś mnie natchnęło :D
    Pozdrawiam i zapraszam na relację z Adam's Bull's Eye u mnie,
    MaddieeF1

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety w moim przypadku zarażanie było nieskuteczne. Jak patrzyli się w domu na mnie jak na głupią tak i patrzą. Od wielu lat... straciłam więc nadzieję i już nie próbuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do sezonowych kibiców, a dokładniej kubicomaniaków w zeszłym roku usłyszałam ciekawy tekst. W GP Japonii Kubica zgubił koło na jednym z pierwszych okrążeń i odpadł. Znajomy mówi: "Wstałem rano, żeby obejrzeć wyścig, ale się lekko spóźniłem. Patrzę, a Kubica już nie jedzie. No to poszedłem spać, bo po co to oglądać?" :D
    Pozdrawiam,
    http://babsko-sportowo.blogspot.com/

    P.S. Co do Twojego komentarza u mnie na blogu - będzie krótki wpis - miał być dziś, ale chyba już się nie wyrobię, więc mam nadzieję, że jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @E. czytałam Twoją odpowiedź na mój komentarz. Czekam na wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się udało dwie koleżanki zarazić,że tak powiem w jakimś stopniu f1,ale wydaje mi się,że to jest wpływ tego,że w pewnym momencie rozmowy z nimi zawsze schodzi sie na temat f1.Ta.. o tym to,żebym miała z kim gadać to ja mogłabym to robić 24/7.Tak sobie myśle,że w sumie chyba niewiele osob by to chyba wytrzymało.Na szczęście moja przyjaciółka nie wiem jak tego dokonuje,ale jakoś,że mną wytrzymuje.Nawet ostatnią kiedy wyjechałam w ferie i wróciłam po tygodniu powiedziała mi,że podczas mojej nieobecności czuła się taka jakaś pusta i niedoinformowana nt f1 i do tego dodała,że teskniła za tym moim ciągłym gadaniem o tym sporcie.
    Druga natomiast dziewczyna,którą wymieniłam,że w jakimś stopniu udało mi się też przekonać do f1,ale tylko do pewnego momentu,bo gdy Robert miał wypadek to stwierdziła,że nie będzie oglądać,bo po co skoro Naszego niema.
    Przyznam po wypadku w Kanadzie kiedy to moja przygoda z f1 się zaczynała pamiętam,że powiedziałam podobnie mojemu tatcie kiedy właczył bodajże,Gp Francji w którym to Robert nie został dopuszczony do startu po tym wypadku,ale po tych paru latach moje spojrzenie na f1 moge powiedzieć dumnie,że się jakoś zmieniło.Zrozumiałam,że f1 nie kręci się tylko wokół Roberta,ale także wokół równie zdolnych kierowców który w owej jedynce jeżdzą.
    Sory jak coś,że się tak rozgadałam,ale pozwól,że na koniec postaram się jeszcze poruszyć pytanie,które w tej notce zadałaś.Hm...?Jak zachęcić laika do f1?
    Tak naprawdę recepty na to nie ma,chociaż widze,że gadanie o f1 takie jak ja propaguje wsród moich znajomych daje jakieś efekty.
    Pozdrawiam
    Agnes
    PS.Ogółem podsumowując w mniejszej i zdaniach niż to zrobiłam wyżej.To myśle,że w słaba oglądalność nie jest tylko winą absencji RK,a stacji na P. jeśli mają tak reklamować Gp to ta... napewno będą dużo oglądalność.Ech ręce opadają :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja myślę, że żeby laika zachęcić do F1 najpierw trzeba znaleźć takiego, który się jakoś tam sportem interesuje - żeby mieć choć minimalną szansę powodzenia. Bo jeżeli kogoś nijak kibicowanie nie interesuje to po co go zmuszać? Tylko się człowiek namęczy i nic z tego nie będzie... potem trzeba by było jakiś lekki wstęp teoretyczny zrobić, ale bez wchodzenia w szczegóły (DRSy, KERSy i inne odległości od SC przy restarcie wyjdą w praniu) - tak żeby laik miał ogólne pojęcie, że nie chodzi tylko o jeżdżenie w kółko i że nie wszystko, co ważne dzieje się na torze (+ że możesz być genialnym kierowcą i wszyscy o tym wiedzą, ale jak masz bolid do d... to i tak nie wygrasz. Jednym słowem, żeby było wiadomo, że jeśli ktoś nigdy nie wygrał żadnego wyścigu to wcale nie znaczy, że jest zły). Ale bez podawania zbyt dużej ilości szczegółów i skomplikowanych przepisów, bo i tak nasz laik zapomni, pogubi się i jeszcze zniechęci.
    No i na koniec trzeba by było wybrać odpowiedni wyścig jako pierwszy do obejrzenia dla laika - Bahrajn, Walencja, Węgry czy Abu Zabi odpadają, bo są nudne. Wybrałabym np. Belgię albo Kanadę - w każdym razie wyścig na jednym ze starych torów, a nie te nowe błyskotki.
    Ja bym tak do tego podeszła, gdybym miała to robić. Ale ogólnie i tak uważam, że jak ktoś chce (i ma do tego zadatki) to sam F1 odkryje. Nic na siłę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam stosunkowo krótki staż, bo pierwszy wyścig oglądałam w sezonie 2009 razem z chłopakiem, dla niego to było fascynujące, a mnie przyznam szczerze nudziło, bardzo wielu rzeczy nie rozumiałam i pytałam, pytałam, pytałam, aż do znudzenia [teraz swoją drogą wiem jak go to musiało wkurzać :D]. A teraz to już przepadłam i jak komuś zaczynam opowiadać o F1 to wszyscy na mnie patrzą jak na debila. Ostatnio musiałam sie zerwać z imprezy o 24, wszyscy jęczeli czemu tak wcześnie, jak powiedziałam, że muszę wstać bo wyścig, to ich miny wyrażały wszystko. :D

    A teraz oglądam nałogowo i daje mi to tyle przyjemności i satysfakcji, że to jest nie do opisania. Mój siedmioletni brat ogląda czasem razem ze mną i zadaje mnóstwo pytań, stąd wiem jak to musiało denerwować mojego chłopaka te dwa lata temu :D Rodzina też myśli, że jestem nieco szurnięta pod kątem F1, ale przywykli, a tata zawsze pytał jak tam Kubica, to mu odpowiadałam. :) Ostatnio nawet tłumaczyłam jemu i bratu co to jest KERS i DRS :D

    I razem z chłopakiem oglądamy i będziemy oglądać i kibicować. Teraz to wydaje mi się, że ja jestem trochę bardziej uzależniona niż on... :)

    Ale niestety, nie udało mi się jeszcze nikogo tak w pełni przekonać, zawsze tylko opowiadam i to jest smutne. :( I jak pytam kogoś, czy ogląda F1, to zazwyczaj stwierdza, że go nie podnieca patrzenie jak faceci jeżdżą w kółko przez dwie godziny właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście sądzę, że niektórzy "kibice" Formułę 1 oglądają tylko ze względu na Kubicę. To są fani Roberta a nie F1. To patriotyzm. Gdy Roberta nie ma po co ogladać?
    Dla mnie fakt, że ten sezon odbędzie się bez Kubicy nie zniechęcił mnie do oglądania. Przeciez chodzi o sport a nie o kierowców. Oglądamy F1 dla kierowców czy dlatego, że lubiny ten sport?
    Gdyby Vettel nie ścigał się w tym sezonie wyścigi ogladałabym tak czy siak :)
    Oglądalność F1 w Polsce spadła ale gdy wróci Kubica wzrośnie na 100% :) Tacy są polacy. Gdy nie ma polaka po co oglądać :/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak poza tym do F1 przekonałam całą moją rodzinę :)
    Najtrudniej było z moją mamą ale newet ona teraz śledzi wiadomości dotyczące F1 i po szkole relacjonuje mi co ciekawego wydarzyło sie w świecie tego sportu :) Mój tata F1 ogladał odkąd pamiętam więc jego przekonywać nie musiałam. Jest wielkim fanem Ferrari. Jeden fan Ferrari i dwoje Red Bull Racing to mieszanka wybuchowa :/
    Najbardziej do F1 przekonałam chyba moją siostrę, która myślała, że podczas wyścigów kierowcy się niewyprzedzają (?) :) Teraz razem ze mną wstaje o piatej rano i biernie ogląda treniningi, kwalifikacje oraz wyscigi :) Naprawdę polubłyśmy ten sport. Chociaż fanem F1 jestem dobiero od dwóch lat to już zakochałam sie w tym sporcie na dobre :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi chyba udało się zarazić koleżankę miłością do f1;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany lub nie posiadasz swojej strony wybierz z listy opcję [Anonimowy]